„Smog nad Polską”, „Smog atakuje”, „Smog zabija”. Temu alarmistycznemu tonowi towarzyszą dobre rady by zostać w domu, szczelnie zakleić szpary w oknach, nie wietrzyć, nie oddychać głęboko, nie otwierać ust najlepiej wcale. O tym, że efektem skrupulatnego przestrzegania owych reguł będzie zwyczajne uduszenie się z braku tlenu uczynni doradcy już nie uprzedzają…
A tymczasem stołeczne centra wspinaczkowe, dawno już zaczęły instalować wynalazek Prezydenta Mościckiego, który miał swoją premierę 27 stycznia 1934 roku na Zamku Królewskim, a więc dokładnie 83 lata temu.
Jak donosi Echo (http://bc.wimbp.lodz.pl/Content/37203/Echo1934kwINr025bc.pdf) „wynalazek ma mieć doniosłe znaczenie w dziedzinie lecznictwa przedewszystkiem w szpitalach i sanatorjach w miastach”.
Ścianki wspinaczkowe instalowały go zupełnie z innych powodów – miał być dodatkowym elementem aby gość czuł się „jak w górach” i początkowo nie przywiązywano do niego większej wagi.
Teraz jednak wydaje się, że to jedyne miejsca w w których można oddychać pełną piersią w miastach spowitych zabójczą mgłą, która bez problemu jest w stanie uszkodzić duże maszyny, jak samolot czy kolumnę samochodów, a co dopiero delikatne ludzkie ciałka.
Jak wygląda wynalazek?
Kiedyś była to niezwykle skomplikowana aparatura, droga, awaryjna i czasochłonna w obsłudze. Dziś, jak wszystko, uległo miniaturyzacji i masowej produkcji.
W warszawskim Murallu wygląda tak: